Co mam napisać? Pojawiły się roździały na DayRacked, czyli planowanym blogu. Jak już mówiłam, tutaj będzie razem dziesięć, a DR to raczej dłuższy będzie. A potem mam zamiar się troszkę odciąć od siatkówki, a właściwie siatkarz, którzy (ku mojej ogromnej radości) nie zdominowali mi tego opowiadania! Nie myślcie sobie że Pan B. będzie jedynym siatkarzykiem, o nie nie! Ja wiem, że zostały jeszcze cztery i to mało, ale to jeszcze szmat czasu co nie? Tak dokładniej to jeszcze maksymalnie trzy tygonie! Sorki za ten wstęp...
Na tylnych siedzeniah zaraz za tobą siada siatkarz. Jesteś zła, dlatego opuszczas wnętrze auta, ale on wykonuje taki sam ruch.
-Czego chcesz? -warczysz przez zaciśnięte zęby.
Nie odpowiada. Świdruje ciebie wzrokiem. Pewnie chwytasz walizkę i kierujesz się do swojego bloku. Brunet dotrzymuje tobie kroku, pomimo, że jego krok jest taki jak twoje trzy. Nie mówisz do niego. Po twoich policzkach nadal spływają łzy. O nie! Ja się tak nie bawię! Krzyczysz na siebie w myślach. Wieszchem dłoni ścierasz łzy z policzka.
Wchodzisz na swoje piętro, a brunet zaraz za tobą. Otwierasz drzwi do mieszkania i wchodzisz. Zielonooki robi coś, czego nie spodziewałabyś się po nim. Wpija się w twoje usta namiętnie gryząc twoją dolną wargę. Zazcynasz rozpinać guziki jego koszuli. Czujesz sadysfakcję, bo osiągasz swój cel. Jednak po raz kolejny wykonuje niezrozumiały dla ciebie ruch. Łapie twoje dłonie odsuwając cię od siebie.
-Jezu! -krzyczy uderzając pięścią w ścianę, do której jesteś przyciśnięta. -Tobie na prawdę tylko o to chodzi? Myślałem, że uda nam się ciebie jakoś naprostować, ale ty jesteś zwykłą dziwką! -ciągle wydobywa ze swoich ust głos w taki sposób, że odbija się od ścian echem.
Po twoich policzkach spływa ogrom łez. Nie jesteś w stanie dłużej zaprzeczać. Znowu czujesz się bezradna. Osuwasz się po ścianie potężnie tupiąc nogami. Przyciagasz kolana pod głowę i zaczynasz bezradnie się kołysać.
-Może jednak da się z tobą coś zrobić. -pyta unosząc twój podbródek ku górze. Wpatruje się w ciebie wielkimi oczami.
-Nie da. -zaciskasz powieki. -Jestem dziwką.
Nie odpowiada. Przyciąga cię do siebie i mocno przytula. Dajesz upust wszelkim emocją. Lokuje cię na swoich rękach i chodzi jak z małym dzieckiem po pomieszczeniu, od ściany do ściany.
Myślałaś, że uda ci się zmienić, będziesz inna. Wierzyłaś w to nie tylko ty, ale także Zbyszek i jego dziewczyna. Ty jednak nie umiesz siedzieć w miejscu wiedząc jakie towary kręcą się w klubach. Swoje kroki kierujesz tym razem nie do Azbaru, w którym zwykłaś bywać. Nogi niosą cię w zupełnie innym kierunku, w celu zaznania nowych wrażeń.
Jesteś ubrana w kusą bluzkę i jeansy. Na twojej ręce widnieje bransoletka z krzyżykiem. Boisz się siebie. Chcesz zmian, wewnętrzej metamorfozy, zakładasz katolicki symbol wiary, ale nie jesteś na tyle silna, aby coś zmienić. Wmawiasz sobie, że wszystko można osiągnąć małymi krokami, a jednocześnie wiesz, że nie umiesz zrezygnować z przyjemności.
środa, 17 kwietnia 2013
sobota, 13 kwietnia 2013
5: "Jest coś, co od środka cię zmienia. Strach, którego inny nikt nie ma. (...) Ból, który niszczy twoje niebo."
Nie mam siły, nie chce mi się, piszę codziennie po dwa zdania... Napisałam za to kilka rozdziałów do nowego opowiadania, ale zacznę je udostępniać po pierwsze jak skończe to (w piętnastu chcę się zmieścić), po drugie, kiedy stwierdzę, że właśnie tak miało wyglądać, a jak na razie nic mi nie wychodzi :( Załamka totalna i to pewnie widać po rozdziale...
Ustawiacie naczynia na stole. Nakryty jest bardziej
uroczyście niż w każdą inną niedziele. Dzisiaj twój tata obchodzi urodziny.
Zwykle nie zaprasza gości, dzisiaj jednak ma was odwiedzić rodzina - kuzyn
twojego taty. Krzątasz się po kuchni pomagając mamie. Lubisz to. Gotowanie
odpręża cię.
Słyszysz dzwonek do drzwi. Tata jako pan domu otwiera gościom. Twoim
oczom ukazuje się wysoki mężczyzna po czterdziestce, na twoje oko może mieć
nawet pięćdziesiątkę. W twojej głowie tli się jednak jedno:
"Zaliczyłabym." Pan w sile wieku wywołuje na tobie dobre wrażenie.
Jest bardzo przystojny. Nie dosłyszałaś jego nazwiska. Nie kojarzysz mężczyzny,
chociaż jego twarz przypomina ci kogoś.
Uśmiechasz się słysząc żarty wujka. Są na prawdę fajne. Upijasz łyk wina.
Tata wymienia się z wujkiem historiami z dzieciństwa i czasów dojrzewania, po
których wiesz już po kim z ciebie jest niezłe ziółko.
Schodzimy z tematu na temat, aż w końcu pada pytanie, którego szczerze
nienawidzisz.
-Olga, a ty masz
kogoś?
Kiwasz przecząco głową wlepiając ślepia w ścianę przed sobą. Wszyscy
patrzą na ciebie.
-Myślę, że to
jeszcze za wcześnie.
-Mój syn jest od
ciebie rok starszy i ma świetną dziewczynę i planują...
-Nie zamierzam
przed trzydziestką wychodzić za mąż. -podnosisz trochę głos. -Przepraszam,
muszę na chwilkę wyjść.
Uśmiechając się wychodzisz z domu. Zabierasz z przedpokoju torebkę i
wiesz, że już dzisiaj tam nie wrócisz. Piszesz wiadomość do brata, o tym, że
źle się czujesz. Po chwili czujesz wibracje.
"Osia (tylko
twój brat tak zdrabnia twoje imię) nie wygłupiaj się i wracaj!"
"Na prawdę
źle się czuje!"
"...... Bo ci
uwierzę. Mała, nie rób nic głupiego! :D Pamiętaj, że ciebie kocham!"
"Wiem Kam,
wiem."
Czujesz, że burczy ci w brzuchu. Od rana nic nie jadłaś, a u rodziców
poczęstowałaś się tylko winem. Pierdolisz to. Idziesz do knajpy, w której
połykasz hamburgera, potem idziesz do swojego mieszkania.
Kładziesz ubrania na łóżko. Powoli przeglądasz każdą z sukienek pokolei.
Twój wzrok przykuwa delikatna sukienka w kolorze atramentu. Decydujesz się
włożyć ją na siebie. Chcesz pierwszy raz od dłuższego czasu być mniej
wyzywająca, a bardziej dziewczęca.
Wchodzisz do klubu i pierwszy raz czujesz się nieswojo. Nic nie jest
takie jak zwykle. Jednak ty masz cel. Nawet przez takie zepsucie tobie humoru
nie masz zamiaru odpuścić sobie dobrej zabawy.
Ogromny ból głowy. Wstajesz po to, aby zaraz udać się do pracy. Kolejne
wezwanie do szefa. Wiedziałaś jak to rozegrać. W biurze Adama siedzi mężczyzna,
który nie wiadomo skąd kojarzy się tobie. Podpisujecie umowę na jakieś spore
zlecenie, którego wykonania miałaś oczywiście dopilnować. Twoja ekipa była
zachwycona. Niczym rasowa sekretarka odprowadzasz mężczyznę do wyjścia. Ten
podczas waszego "spaceru" po firmie wciąga ciebie do sali
konferencyjnej.
-To co, mała powtóreczka
z soboty? -pyta.
Nie
wierzysz, że to właśnie on. Drażni językiem twój dekolt. Wiesz, że odmowa może
źle skończyć się dla twojej firmy, dlatego ulegasz.
Wasz
seks jest jeszcze bardziej gorący niż ostatniego razu w męskiej toalecie.
Czujesz go w sobie. Wasze ciała są jednością. Krzyczysz. Drzwi sali
konferencyjnej uchylają się. Chwilę później widzisz nad sobą uśmiechniętego
Adama, który spogląda na klienta i wypowiada słowa, które na długo zapadną
tobie w pamięć.
-Mówiłem, że
będzie pan w dobrych rękach.
Spoglądasz na szefa i pierwszy raz w życiu czujesz się jak dziwka.
Czujesz wstyd i niepohamowaną odrazę do własnej osoby. Przygryzasz dolną wargę
i poprawiasz spódnice do kolan.
Biegniesz w stronę mieszkania. Do twoich oczu dostają się pojedyncze łzy,
które mimo prób pojawiają się po chwili na twoich policzkach. Jesteś bezsilna.
Na
klatce schodowej wpadasz na Bartmana. Zaczynasz zastanawiać się, czy cię
śledzi. On nic nie mówiąc przygląda się tobie badawczo.
Mijasz go i wpadasz do mieszkania. Pakujesz rzeczy do walizki. Czujesz
się jak tchórz. Jednocześnie jest ci strasznie źle, z myślą, że masz pracować z
gościem, który zna twoje nocne życie. Dzwonisz do Adam mówiąc o urlopie na
życzenie, bezpłatnym. Chcesz kilku dni. Zamykasz drwi. Kółka twojej walizki nie
chcą się kręcić. Irytuje ciebie jeszcze bardziej od tej całej sprawy.
-Pomogę.
-Nie trzeba mi
kurwa pomocy. -warczysz przez zaciśnięte zęby.
Zbigniew nie zważając na twoje protesty bierze twoją walizkę do swoich wielkich
łap i zanosi ją po schodach w dół. Odwracasz się na pięcie nerwowo zarzucając
włosy na plecy i kierujesz się bez żadnego podziękowania na najbliższy postój
taksówek.
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
4: "Mówili krótką miała sukienkę, z dekoltem głębokim do pasa, makijaż jak pierwsza lepsza, na stopach buty wysokie..."
Stało się niestety coś, czego bardzo nie chciałam. Nie dam rady aż tak regularnie dodawać postów.
Mogę usprawiedliwiać się tylko i wyłącznie nadmiarem nuki :(
W komentarzach możecie podawać numer gadu, na który miałabym ewentualnie informować i oczywiście komentujcie :D
P.S. Przepraszam za to co przeczytacie na dole, ale tak mnie naszło na religi, a potem i tak nie wyszło jak chciałam.
Kolejny raz wirowałaś na parkiecie. Zamknęłas oczy, kiedy poczułaś dłoń na swoich pośladkach. Nie myliłaś się. Mężczyzna, z którym złapałaś krótki kontakt wzrokowy będąc na barze. Wtuliłaś się w jego tors. Zaczął muskać twoją szyję, a potem cały dekolt. Niby przypadkiem strącił ramiączko twojego stanika, tak że bezwładnie opadło z twojego ramienia. Uśmiechnęłaś się pod nosem i wplotłaś rękę w jego włosy. Jego pocałunki stały się śmielsze. Oderwałaś jego głowę od siebie i delikatnym ruchem wskazałaś drzwi toalety.
Mogę usprawiedliwiać się tylko i wyłącznie nadmiarem nuki :(
W komentarzach możecie podawać numer gadu, na który miałabym ewentualnie informować i oczywiście komentujcie :D
P.S. Przepraszam za to co przeczytacie na dole, ale tak mnie naszło na religi, a potem i tak nie wyszło jak chciałam.
Kolejny raz wirowałaś na parkiecie. Zamknęłas oczy, kiedy poczułaś dłoń na swoich pośladkach. Nie myliłaś się. Mężczyzna, z którym złapałaś krótki kontakt wzrokowy będąc na barze. Wtuliłaś się w jego tors. Zaczął muskać twoją szyję, a potem cały dekolt. Niby przypadkiem strącił ramiączko twojego stanika, tak że bezwładnie opadło z twojego ramienia. Uśmiechnęłaś się pod nosem i wplotłaś rękę w jego włosy. Jego pocałunki stały się śmielsze. Oderwałaś jego głowę od siebie i delikatnym ruchem wskazałaś drzwi toalety.
Pociągnął cię za sobą i mocno wepchnął do pomieszczenia. Zsunął twoją sukienkę. Zdjął twój stanik i zaczął pieścić piersi językiem. Odwdzięczyłaś się zrywając z niego koszulkę. Zdjął twoje majtki, a ty zsunęła w dół jego
spodnie. Zostałaś w samych pończochach i czarnych szpilkach.
Namiętnie wpiłaś się w jego usta. Przycisnął cię do ściany dalej językiem
wodząc po twoim biuście. Uniósł cię ku górze i wszedł w ciebie. Szybko poruszał
biodrami. Ty oplotła swoje nogi wokół jego ciała. Pozwalałaś jemu na bardziej
gwałtowne ruchy. Prawie podrzucał ciebie będąc w twoim ciele. Doprowadzał cię do szaleństwa
błądząc opuszkami palców po twoich pośladkach. Pchał mocniej. Był w pewien sposób
brutalny co bardzo tobie imponowało. Wygięłaś się w łuk wydając z siebie głośne
jęki. Oboje zostawialiście na sobie ślady swoich paznokci. Ty na jego plecach, a
on na twoich pośladkach. Głośno krzyknęłaś czując falę przyjemności. Ból, który
dawał tobie satysfakcję pozbawił cię zdrowego myślenia. Pchnął ciebie jeszcze mocniej.
Słyszałaś, że zaczął syczeć. Powoli zjechał z twoim ciałem na ziemie kładąc się na tobie. Mocno się w tobie lokalizował. Kolejny raz wygięłaś się w łuk odrywając się
od podłogi. Wydałaś z siebie kilka głośnych krzyków, także on to zrobił, kiedy
osiągał szczytu. Chwile po nim ty też doszłaś do pełnej przyjemności.
Leżeliście przez chwilę, głośno dysząc. Wpił się w twoje usta i przesuwał
delikatni wargami po twoim ciele. Zszedł niżej i zaczął drażnić językiem twoją łechtaczkę. Po chwili znowu w ciebie wszedł.
Zaprzestaliście po długim czasie. Mężczyzna wpatrywał się
w ciebie ciągle się uśmiechając. Szybko założyłaś na siebie bieliznę oraz sukienkę.
Opuściłaś pomieszczenie zostawiając nieznajomego. Podeszłaś do baru szybko
wlewając w siebie kieliszek wódki. Poczułaś ogień palący jej gardło. Uśmiechnęłaś się pod nosem na wydarzenia sprzed kilku minut.
Wróciłaś do mieszkania. Rozłożyłaś się w wannie. Przyjemny szum w głowie
dawał przypomnienie o ilości wypitego alkoholu. Gorąca woda była ukojeniem dla
obolałych od wysiłku mięśni.
Niedziela. Jedyny dzień, którego szczerze nienawidziłaś. Pochodziłaś z
katolickiej rodziny w związku z czym musiałaś stawić się na mszy, na której była
również twoja rodzina.
W
samo południe byłaś już w środku świątyni. Usiadłaś w tej samej ławce, w której
był już twój brat oraz rodzice. Zajęłaś miejsce obok Kamila.
-Musisz rzucić
prace.
-Kam ja wiem, że
nie lubisz mojego szefa, ale potrzebuje kasy.
-Potrzebujemy
kogoś do pomocy przy zarządzaniu.
-Mhm. Oczywiście
jako ten wspaniałomyślny od razu zaproponowałeś swoją siostrę.
-Olga...
Nabożeństwo rozpoczęło się, a wy przestaliście rozmawiać.
sobota, 6 kwietnia 2013
3: "Przecież mnie nie znasz! Widzisz przed sobą tylko moją twarz: wkurzona, wredna, pierdolona ja!"
Znowu poruszałaś się w rytm piosenki. Delikatnie
kołysałaś swoim ciałem, gdy poczułaś na sobie czyjeś silne ręce. Nie chciałaś się
odwracać. Czułaś jego oddech na swojej szyi. W myślach plątały się tobie jego
słowa. Nie byłaś w stanie zrozumieć jego wierności wobec tamtej dziewczyny, ani
tego, że rozmawiał z tobą właśnie o twojej osobie. Tańczyliście ze sobą kilka piosenek
nie rozmawiając. Kiedy tylko chciał się odezwać uniemożliwiałaś to jemu
wprawiając wasze ciała w większy ruch. Po skończeniu kolejnego z utworów chciałaś zejść z parkietu. Powstrzymała cię ręką, którą zatrzymał na twoim ramieniu.
Pierwszy raz tego wieczoru spojrzałaś na Bartmana. Na pozór opanowany, a ty w
jego oczach dostrzegłaś jeszcze ogniki złości. Strzepnęłaś jego dłoń i odeszłaś.
Kolejny raz stając przed lustrem myślałaś o jego zachowaniu. Podobał się tobie. Był zdecydowany. Od razu wiedział czego chce. Nie pozwolił ci na
pieszczoty. Miał inny cel w waszym spotkaniu. Ty jednak postanowiłaś dążyć do
tego, by on wylądował w twoim łóżku.
Usłyszałaś szelest otwieranych drzwi. Pragnęłaś, by to był on. Chciałaś poczuć jego wargi na swoich, chciałaś, aby błądził rękami po twoim ciele. Jednak twoje przypuszczenia nie były słuszne. W pomieszczeniu bowiem znajdowała się ta
sama dziewczyna, którą ostatniego wieczoru widziałaś z Bartmanem. Chciałaś ją
wyminąć jednak blondynka zagrodziła ci drogę.
-Chcemy ci pomóc.
-przerwała chwilę milczenia.
-Wyobraź sobie, że
jestem dużą dziewczynką!
-Czemu ty nie
widzisz co ze sobą robisz?!
-Niby co?! Czego
ty ode mnie chcesz? Czego oboje ode mnie chcecie? -bartmanowa dziewczyna zaczęła
nerwowo przechadzać się po klubowej toalecie.
-Mam to powiedzieć
wprost? Na prawdę tego nie widzisz? -blondynka spojrzała w twoje oczy. -Jesteś
zwykłą dziwką.
-Co?! -krzyknęłaś nie dowierzając w to co usłyszałaś. -I tutaj się mylisz. Mnie się nie da kupić.
-zaśmiałaś się opuszczając toaletę.
Byłaś zła. Byłaś cholernie wkurzona na tamtą dwójkę. Kiedy wlewałaś w siebie alkohol
dostrzegłaś sportowca z dziewczyną, która zawiedziona kiwała głową.
Czego
mogli od ciebie chcieć? Pytania, które miałaś w głowie nie pozwalały ci normalnie
funkcjonować. Wiedziałaś jaki jest lek na każdy smutek. Potrzebowałaś seksu.
Weszłaś na bar i kusząco poruszałaś się przy rurze łączącej blat z
sufitem. Kręciłaś biodrami szukając jednocześnie faceta do zaspokojenia twoich potrzeb. Kiedy już takowego zauważyłaś i zeszłaś z baru od razu udałaś się na
parkiet.
Sobotni... Uprzedzam, że jutro nie pojawi się post co jest spowodowane głupim brakiem czasu, ale pracuje już nad nowym i wiem, że będzie w poniedziałek.
Następny post za trzy komentarze... Nie no żartuję, ale komentujcie :D
Sobotni... Uprzedzam, że jutro nie pojawi się post co jest spowodowane głupim brakiem czasu, ale pracuje już nad nowym i wiem, że będzie w poniedziałek.
Następny post za trzy komentarze... Nie no żartuję, ale komentujcie :D
piątek, 5 kwietnia 2013
2: "Chcę krzyczeć, a nie z tobą rozmawiać!"
Bartman podążał za tobą dalej wodząc wzrokiem w
stronę stolika dziewczyny. Otworzyłaś drzwi z napisem "pomieszczenie
gospodarcze" i pociągnęłaś za sobą siatkarza. Zaśmiał się spoglądając w
twoją twarz i pokiwał z niedowierzaniem głową. Nie rozumiałaś jego zachowania.
Oparłaś dłonie o jego tors i spojrzałaś w jego oczy. Dalej był rozbawiony.
Wspięłaś się na palce chcąc sięgnąć jego warg. Kolejny raz odwrócił głowę.
Chciałaś rozpiąć pasek jego spodni, jednak chwycił cię za nadgarstki. Byłaś
zdezorientowana, a może zła. Nigdy nikt nie umiał tobie odmówić. Popatrzyłaś w
oczy siatkarza z otwartą buzią. On też na ciebie patrzył. Przez twoją głowę
przebiegł szereg myśli.
-Widziałem cię
wczoraj. Jesteś taka codziennie? -pytająco uniósł brew. -Niszczysz sobie życie
dziewczynko.
Przymrużyłaś oczy. Nie mogłaś uwierzyć w jego słowa. On także nie odrywał
od ciebie wzroku. Zacisnęłaś pięści, których ciągle nie mogłaś użyć ze względu
na stalowy uścisk siatkarza.
-Nic-o-mnie-nie-wiesz!
-każde słowo wypowiadałaś przez zęby starannie akcętując wszystkie literki.
Mężczyzna pokiwał głową. W dalszym ciągu nie byłaś w stanie go zrozumieć.
W końcu uwolnił twoje dłonie. Staliście przez chwile w milczeniu. Ciszę
przerwało Bartmanowe westchnięcie. Po chwili zaczął mówić.
-Przychodzimy
tutaj często z Asią, a jeszcze nie zdarzyło się, żeby ciebie tutaj nie było.
-I?
-Jesteś dziwna,
wiesz?
-A ty jesteś
idiotą! -warczysz wściekle. Trzęsiesz się ze złości.
-Uspokój się!
Chcę... Razem z moją dziewczyną chcemy ci po...
-Co?! -odskakujesz
od niego.
Nie
rozumiesz jaki sens ma dalsza rozmowa, dlatego wychodzisz z magazynku. Pierwszy
raz od niepamiętnych czasów wracasz do mieszkania sama. Nigdy nie spotkałaś się
z facetem dwa razy i teraz też nie chcesz tego zrobić. Wolisz spędzić samotną
noc w zaciszu swego domostwa niż wykorzystać jeden z kolekcjonowanych przez ciebie numerów telefonu. Zastanawiasz się, czy nie poświęcić czasu na
posprzątanie mieszkania, ale ta myśl szybko znika z twoich myśli.
Po
powrocie przygotowujesz sobie długą kąpiel. Chcesz sobie wszystko poukładać.
Nie zależy ci na żadnych zmianach, ale nie umiesz zrozumieć jak ktoś mógł
ciebie odrzucić. Delektujesz się winem próbując wyjaśnić sobie sytuację z
klubu. Patrzysz w swoje odbicie w lustrze.
-"Niszczysz
sobie życie dziewczynko." -mówisz do siebie. -Kim on niby jest, żeby tak
do mnie mówić? Jakiś anioł stróż się znalazł? Ja pierdolę!
Budzisz się z potwornym bólem głowy. Leżysz na podłodze w łazience.
Przypominasz sobie kilka obrazów z minionego wieczora. Upiłaś się. Włączyłaś
głośno muzykę i tańczyłaś. Ale to nie miało już znaczenia.
Sobota, to czas największych imprez. Zdarzało się, że wykonywałaś takiego
wieczoru po kilka szybkich numerków w toalecie, bądź w innym ustronnym miejscu
klubu. Cały dzień spędzasz na przygotowaniach. Malujesz paznokcie w ostrą
czerwień. Myjesz włosy, po czym starannie kręcisz
je lokówką. Ubierasz się w wyzywający sposób i opuszczasz swoje cztery ściany.
Chciałam powiedzieć, że największą wene mam w najdziwniejszych momentach, jak na przykład spowiedź, albo kiedy gotuję... Codziennie będę starała się dodawać nowy post i mam nadzieję, że mi się to uda. A teraz ogromna prośba! Jeśli jesteś to zostaw po sobie komentarz i daj mi znać, że mam tworzyć dalej :D
Chciałam powiedzieć, że największą wene mam w najdziwniejszych momentach, jak na przykład spowiedź, albo kiedy gotuję... Codziennie będę starała się dodawać nowy post i mam nadzieję, że mi się to uda. A teraz ogromna prośba! Jeśli jesteś to zostaw po sobie komentarz i daj mi znać, że mam tworzyć dalej :D
czwartek, 4 kwietnia 2013
1: "Chcę tylko osiągnąć przyjemność, wykorzystam do tego każdy środek!"
Na równe nogi postawił cię zapach kawy. Kolejna noc, kolejny nieznany chłopiec. Już zadomowił się w twoim mieszkaniu. Uważasz go za zwykłego amatora seksu, ale jak sama powiedziałaś, nikt lepszy dzisiaj się nie trafił.
Zbierasz z podłogi jego ubrania. Wchodzisz do kuchni. Stoi zadowolony przy wyspie i dzierży w dłoni kubek gorącego czarnego wrzątku. Uśmiechach się zawadiacko łapiąc jego dłoń. Idzie za tobą licząc na powtórkę z minionej nocy. Nie pozwalasz, by całował twoją szyję. Trzymasz jego dłoń. Stajesz przed drzwiami swojej sypialni, a jednocześnie przy wejściu do mieszkania. Mężczyzna przekonany o zwycięstwie drażni językiem twoją skórę.
Odpychasz go i otwierasz główne wejście. Z impetem wyrzucasz go za drzwi, a za nim mocno ciskasz ubraniami, które miał poprzedniego dnia na sobie. Widzisz jego zdezorientowane spojrzenie, przez które wywołał u ciebie śmiech. Trzaskasz drzwiami i przekręcasz w nich klucz. Jesteś zwycięzcą. Ty, nikt inny.
Spoglądasz na kuchenny zegar nie pozostawiający złudzeń. Kolejny raz spóźnisz się do pracy. Wiesz, że i tak nikt ciebie nie wyrzuci, bo jesteś najlepsza.
Nie spieszysz się. W końcu i tak straciłaś cenny czas przy siedzeniu za biurkiem. Z uniesioną głową wkraczasz do swojego gabinetu. Od razu wydajesz polecenia. Telefon na blacie zaczyna dzwonić. Pilne wezwanie do szefa.
Przekraczasz próg pokoju pracy Adama. Widzisz jego oczy błądzące po ścianie. Wręcza ci wymówienie, które od razu przedzierasz. Przekręcasz klucz w drzwiach. Kącik jego ust unosi się ku górze. Siadasz okrakiem na jego kolanach. Językiem drażni twój dekolt i podciąga twoją brązową spódnice do góry. Rozpinasz pasek jego spodni i delikatnie opuszczasz je na dół. Wykonujesz zgrabne ruchy i po pewnym czasie wydobywasz z siebie głośny krzyk.
Wracasz do domu i od razu przygotowujesz się do wyjścia. Nakładasz na siebie czarną ledwie zakrywającą twoje pośladki sukienkę. Na nocach masz czerwone pończochy. Nie potrzebujesz makijażu. I tak możesz mieć każdego faceta. Pociągasz jednak kreskę nad okiem i tuszem przedłużasz swoje rzęsy.
Wchodzisz pewnie poza kolejką do zatłoczonego klubu. Przywołujesz barmana i zamawiasz kieliszek wódki. Po chwili kołyszesz uwodzicielsko biodrami. Tańczysz blisko godzinę, a partner co chwile się zmienia. Tym razem jednak ktoś łapie ciebie mocno jeszcze bardziej wprawiając twoje biodra w ruch. Podoba ci się jego zdecydowanie i silne ręce. Wspinasz się na palce w celu pocałowania mężczyzny. On jednak odwraca twarz w innym kierunku. Spoglądasz w tą samą stronę co on. Przy jednym ze stolików siedzi wysoka blondynka. Uśmiechasz się po czym pociągasz chłopaka za rękę...
Tak oto zaczynam tę dziwną historię! Od razu zaznaczam, że będzie nieprzyzwoita... Swoją drogą to muszę jeszcze zaznaczyć, że jest to FIKCJA!
Subskrybuj:
Posty (Atom)