piątek, 5 kwietnia 2013

2: "Chcę krzyczeć, a nie z tobą rozmawiać!"


   Bartman podążał za tobą dalej wodząc wzrokiem w stronę stolika dziewczyny. Otworzyłaś drzwi z napisem "pomieszczenie gospodarcze" i pociągnęłaś za sobą siatkarza. Zaśmiał się spoglądając w twoją twarz i pokiwał z niedowierzaniem głową. Nie rozumiałaś jego zachowania. Oparłaś dłonie o jego tors i spojrzałaś w jego oczy. Dalej był rozbawiony. Wspięłaś się na palce chcąc sięgnąć jego warg. Kolejny raz odwrócił głowę. Chciałaś rozpiąć pasek jego spodni, jednak chwycił cię za nadgarstki. Byłaś zdezorientowana, a może zła. Nigdy nikt nie umiał tobie odmówić. Popatrzyłaś w oczy siatkarza z otwartą buzią. On też na ciebie patrzył. Przez twoją głowę przebiegł szereg myśli.
-Widziałem cię wczoraj. Jesteś taka codziennie? -pytająco uniósł brew. -Niszczysz sobie życie dziewczynko.
   Przymrużyłaś oczy. Nie mogłaś uwierzyć w jego słowa. On także nie odrywał od ciebie wzroku. Zacisnęłaś pięści, których ciągle nie mogłaś użyć ze względu na stalowy uścisk siatkarza.
-Nic-o-mnie-nie-wiesz! -każde słowo wypowiadałaś przez zęby starannie akcętując wszystkie literki.
   Mężczyzna pokiwał głową. W dalszym ciągu nie byłaś w stanie go zrozumieć. W końcu uwolnił twoje dłonie. Staliście przez chwile w milczeniu. Ciszę przerwało Bartmanowe westchnięcie. Po chwili zaczął mówić.
-Przychodzimy tutaj często z Asią, a jeszcze nie zdarzyło się, żeby ciebie tutaj nie było.
-I?
-Jesteś dziwna, wiesz?
-A ty jesteś idiotą! -warczysz wściekle. Trzęsiesz się ze złości.
-Uspokój się! Chcę... Razem z moją dziewczyną chcemy ci po...
-Co?! -odskakujesz od niego.
   Nie rozumiesz jaki sens ma dalsza rozmowa, dlatego wychodzisz z magazynku. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów wracasz do mieszkania sama. Nigdy nie spotkałaś się z facetem dwa razy i teraz też nie chcesz tego zrobić. Wolisz spędzić samotną noc w zaciszu swego domostwa niż wykorzystać jeden z kolekcjonowanych przez ciebie numerów telefonu. Zastanawiasz się, czy nie poświęcić czasu na posprzątanie mieszkania, ale ta myśl szybko znika z twoich myśli.
   Po powrocie przygotowujesz sobie długą kąpiel. Chcesz sobie wszystko poukładać. Nie zależy ci na żadnych zmianach, ale nie umiesz zrozumieć jak ktoś mógł ciebie odrzucić. Delektujesz się winem próbując wyjaśnić sobie sytuację z klubu. Patrzysz w swoje odbicie w lustrze.
-"Niszczysz sobie życie dziewczynko." -mówisz do siebie. -Kim on niby jest, żeby tak do mnie mówić? Jakiś anioł stróż się znalazł? Ja pierdolę!


   Budzisz się z potwornym bólem głowy. Leżysz na podłodze w łazience. Przypominasz sobie kilka obrazów z minionego wieczora. Upiłaś się. Włączyłaś głośno muzykę i tańczyłaś. Ale to nie miało już znaczenia.
   Sobota, to czas największych imprez. Zdarzało się, że wykonywałaś takiego wieczoru po kilka szybkich numerków w toalecie, bądź w innym ustronnym miejscu klubu. Cały dzień spędzasz na przygotowaniach. Malujesz paznokcie w ostrą czerwień. Myjesz włosy, po czym starannie  kręcisz je lokówką. Ubierasz się w wyzywający sposób i opuszczasz swoje cztery ściany.












Chciałam powiedzieć, że największą wene mam w najdziwniejszych momentach, jak na przykład spowiedź, albo kiedy gotuję... Codziennie będę starała się dodawać nowy post i mam nadzieję, że mi się to uda. A teraz ogromna prośba! Jeśli jesteś to zostaw po sobie komentarz i daj mi znać, że mam tworzyć dalej :D

3 komentarze:

  1. Niezwykle podoba mi się twój styl! Nie mogę się doczekać kolejnego! :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :D
      Przed momentem wstawiłam następny!

      Usuń
  2. Nie czytałam jeszcze opowiadania pisanego w ten sposób. Podoba mi się! :) blueberrysmile :)

    OdpowiedzUsuń