sobota, 13 kwietnia 2013

5: "Jest coś, co od środka cię zmienia. Strach, którego inny nikt nie ma. (...) Ból, który niszczy twoje niebo."


Nie mam siły, nie chce mi się, piszę codziennie po dwa zdania... Napisałam za to kilka rozdziałów do nowego opowiadania, ale zacznę je udostępniać po pierwsze jak skończe to (w piętnastu chcę się zmieścić), po drugie, kiedy stwierdzę, że właśnie tak miało wyglądać, a jak na razie nic mi nie wychodzi :( Załamka totalna i to pewnie widać po rozdziale...
Zapraszam jeszcze tutaj, gdzie są blogi, które czytam: POLECAM
może lepiej przestane pisać...



   Ustawiacie naczynia na stole. Nakryty jest bardziej uroczyście niż w każdą inną niedziele. Dzisiaj twój tata obchodzi urodziny. Zwykle nie zaprasza gości, dzisiaj jednak ma was odwiedzić rodzina - kuzyn twojego taty. Krzątasz się po kuchni pomagając mamie. Lubisz to. Gotowanie odpręża cię.
   Słyszysz dzwonek do drzwi. Tata jako pan domu otwiera gościom. Twoim oczom ukazuje się wysoki mężczyzna po czterdziestce, na twoje oko może mieć nawet pięćdziesiątkę. W twojej głowie tli się jednak jedno: "Zaliczyłabym." Pan w sile wieku wywołuje na tobie dobre wrażenie. Jest bardzo przystojny. Nie dosłyszałaś jego nazwiska. Nie kojarzysz mężczyzny, chociaż jego twarz przypomina ci kogoś.
   Uśmiechasz się słysząc żarty wujka. Są na prawdę fajne. Upijasz łyk wina. Tata wymienia się z wujkiem historiami z dzieciństwa i czasów dojrzewania, po których wiesz już po kim z ciebie jest niezłe ziółko.
   Schodzimy z tematu na temat, aż w końcu pada pytanie, którego szczerze nienawidzisz.
-Olga, a ty masz kogoś?
   Kiwasz przecząco głową wlepiając ślepia w ścianę przed sobą. Wszyscy patrzą na ciebie.
-Myślę, że to jeszcze za wcześnie.
-Mój syn jest od ciebie rok starszy i ma świetną dziewczynę i planują...
-Nie zamierzam przed trzydziestką wychodzić za mąż. -podnosisz trochę głos. -Przepraszam, muszę na chwilkę wyjść.
   Uśmiechając się wychodzisz z domu. Zabierasz z przedpokoju torebkę i wiesz, że już dzisiaj tam nie wrócisz. Piszesz wiadomość do brata, o tym, że źle się czujesz. Po chwili czujesz wibracje.
"Osia (tylko twój brat tak zdrabnia twoje imię) nie wygłupiaj się i wracaj!"
"Na prawdę źle się czuje!"
"...... Bo ci uwierzę. Mała, nie rób nic głupiego! :D Pamiętaj, że ciebie kocham!"
"Wiem Kam, wiem."
    Czujesz, że burczy ci w brzuchu. Od rana nic nie jadłaś, a u rodziców poczęstowałaś się tylko winem. Pierdolisz to. Idziesz do knajpy, w której połykasz hamburgera, potem idziesz do swojego mieszkania.
   Kładziesz ubrania na łóżko. Powoli przeglądasz każdą z sukienek pokolei. Twój wzrok przykuwa delikatna sukienka w kolorze atramentu. Decydujesz się włożyć ją na siebie. Chcesz pierwszy raz od dłuższego czasu być mniej wyzywająca, a bardziej dziewczęca.
   Wchodzisz do klubu i pierwszy raz czujesz się nieswojo. Nic nie jest takie jak zwykle. Jednak ty masz cel. Nawet przez takie zepsucie tobie humoru nie masz zamiaru odpuścić sobie dobrej zabawy.

   Ogromny ból głowy. Wstajesz po to, aby zaraz udać się do pracy. Kolejne wezwanie do szefa. Wiedziałaś jak to rozegrać. W biurze Adama siedzi mężczyzna, który nie wiadomo skąd kojarzy się tobie. Podpisujecie umowę na jakieś spore zlecenie, którego wykonania miałaś oczywiście dopilnować. Twoja ekipa była zachwycona. Niczym rasowa sekretarka odprowadzasz mężczyznę do wyjścia. Ten podczas waszego "spaceru" po firmie wciąga ciebie do sali konferencyjnej.
-To co, mała powtóreczka z soboty? -pyta.
   Nie wierzysz, że to właśnie on. Drażni językiem twój dekolt. Wiesz, że odmowa może źle skończyć się dla twojej firmy, dlatego ulegasz.
   Wasz seks jest jeszcze bardziej gorący niż ostatniego razu w męskiej toalecie. Czujesz go w sobie. Wasze ciała są jednością. Krzyczysz. Drzwi sali konferencyjnej uchylają się. Chwilę później widzisz nad sobą uśmiechniętego Adama, który spogląda na klienta i wypowiada słowa, które na długo zapadną tobie w pamięć.
-Mówiłem, że będzie pan w dobrych rękach.
   Spoglądasz na szefa i pierwszy raz w życiu czujesz się jak dziwka. Czujesz wstyd i niepohamowaną odrazę do własnej osoby. Przygryzasz dolną wargę i poprawiasz spódnice do kolan.
   Biegniesz w stronę mieszkania. Do twoich oczu dostają się pojedyncze łzy, które mimo prób pojawiają się po chwili na twoich policzkach. Jesteś bezsilna.
   Na klatce schodowej wpadasz na Bartmana. Zaczynasz zastanawiać się, czy cię śledzi. On nic nie mówiąc przygląda się tobie badawczo.
   Mijasz go i wpadasz do mieszkania. Pakujesz rzeczy do walizki. Czujesz się jak tchórz. Jednocześnie jest ci strasznie źle, z myślą, że masz pracować z gościem, który zna twoje nocne życie. Dzwonisz do Adam mówiąc o urlopie na życzenie, bezpłatnym. Chcesz kilku dni. Zamykasz drwi. Kółka twojej walizki nie chcą się kręcić. Irytuje ciebie jeszcze bardziej od tej całej sprawy.
-Pomogę.
-Nie trzeba mi kurwa pomocy. -warczysz przez zaciśnięte zęby.
   Zbigniew nie zważając na twoje protesty bierze twoją walizkę do swoich wielkich łap i zanosi ją po schodach w dół. Odwracasz się na pięcie nerwowo zarzucając włosy na plecy i kierujesz się bez żadnego podziękowania na najbliższy postój taksówek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz